ważna debata o NBP - warta przypomnienia

 

 Nikander proponuje debatę o roli pieniądza w gospodarce oraz roli NBP w systemie ekonomicznym.

Przypominam debatę o ustawie o NBP

4 kadencja, 22 posiedzenie, 2 dzień (23.05.2002)

29 i 30 punkt porządku dziennego: 

29. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim (druk nr 450). 
30. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim (druk nr 449).

Poseł Zygmunt Wrzodak:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Panie Prezesie! Chcę przedstawić stanowisko Klubu Parlamentarnego Ligi Polskich Rodzin dotyczące rządowego i poselskiego projektów ustaw o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim.

    Chcę się odnieść do słów, które tu padły z mównicy, szczególnie wypowiedzianych przez marszałka Donalda Tuska, który pouczał Wysoką Izbę, aby traktować poważnie, z szacunkiem pana prezesa Leszka Balcerowicza. Oczywiście jako człowieka my wszyscy chyba traktujemy pana prezesa tak jak każdego innego, ale z jego polityką monetarną i finansową absolutnie zgodzić się nie można. I dlatego pan Donald Tusk wypowiada takie słowa, atakując inne kluby. Przypominam sobie hasła Donalda Tuska, KLD: Milion miejsc pracy. Było takie hasło: Milion miejsc pracy. Milion dolarów trzeba ukraść - to pierwsze. Nie zrozumiał najważniejszej rzeczy: że ta polityka, realizowana przez 12 lat przez ROAD, KLD, Unię Demokratyczną, Unię Wolności, która miała przełożenie na jedną stronę: czy lewicę, czy tak zwaną prawicę, zbankrutowała. To trzeba sobie powiedzieć jasno. To jest tak, jakby w naszej gospodarce, z naszego domu pijak - ojciec wynosił dzieciom wszystkie dobra, które wypracowała cała rodzina. Tych dóbr każdego dnia jest mniej i mniej. Tak się dzieje z naszym krajem. Dóbr narodowych mamy z dnia na dzień coraz mniej, a dzieci, czyli naród, głodują. Gołym okiem to widać. 90% Polaków ma bardzo złą sytuację materialną.

    Przechodzę do meritum - do omówienia przedstawionych dwóch projektów ustaw.

    Rządowa nowelizacja ustawy o NBP nie zmienia podstawy funkcjonowania Narodowego Banku Polskiego, a wręcz bardziej uzależnia go od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Poprawki są kosmetyczne i tak naprawdę nie przyniosą żadnych korzyści polskiej gospodarce, nie spowodują poprawy życia społeczeństwa. Jeżeli rząd chciałby poważnie traktować sprawę zmiany polityki finansów, zmiany polityki monetarnej w naszym kraju, to musiałby zmienić swoją politykę w stosunku do Unii Europejskiej. Przecież członkowie SLD, posłowie, posłanki, rząd, który się z niego wywodzi, widzą tylko Unię Europejską. Zakładają, że tam nam wszystko dadzą i wszystko za nas zrobią, że nie będziemy pracować i będziemy mieli pieniądze, będziemy żyli w dobrobycie. Tak nie jest. Musimy na to wszystko zapracować.

    Jeżeli rząd chce poważnie rozmawiać, to musi się określić co do traktatu z Maastricht, który to traktat mówi wprost, że bankowi centralnemu nie wolno kierować się instrukcjami rządu. Czy pan poseł sprawozdawca Czerniawski mógłby się do tego ustosunkować? Zarząd banku jest ustalany na co najmniej 5 lat. Bank centralny nie może nabywać - służących obsłudze długu - obligacji bądź weksli rządowych bezpośrednio od rządu, tj. na rynku pierwotnym. Bank centralny nie może udzielać rządowi kredytu. Czyli jesteśmy w domu. Tak naprawdę w wyniku rządowej nowelizacji ustawy żadnych zmian w polityce gospodarczej i społecznej spodziewać się nie należy. Dlatego też Klub Parlamentarny Ligi Polskich Rodzin zgłasza wniosek, by odrzucić nowelizację ustawy o NBP z druku nr 450 w pierwszym czytaniu.

    Sprawa druga. Grupa posłów złożyła projekt nowelizacji ustawy o NBP zakładający zasadniczą zmianę liczby członków Rady Polityki Pieniężnej - z 9 do 15. Jaka jest gwarancja, że 6 nowych członków RPP będzie kształtowało własne poglądy, patrząc na sprawy przede wszystkim z punktu widzenia własnego państwa, własnego narodu, a nie z punktu widzenia Brukseli? Jaką mamy pewność, że za 3 miesiące nie będą oni głosowali tak samo jak obecni członkowie Rady Polityki Pieniężnej? Rada Polityki Pieniężnej została powołana na mocy konstytucji. Konstytucja nie gwarantuje podlegania Narodowego Banku Polskiego i jego prezesa, zarządu parlamentowi oraz rozliczania NBP przez parlament. Oni podlegają pod traktat z Maastricht. I tu jest cały problem. Jeżeli posłowie Unii Pracy i PSL poważnie chcą podejść do tej ustawy, to muszą się określić co do traktatu z Maastricht. Przecież w Radzie Polityki Pieniężnej w większości są osoby mianowane przez pana prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, również mianowane przez Unię Wolności, Unię Pracy, czyli we własnym obozie nie można się porozumieć, nie zmieniając ustawy.

    Ta ustawa nic nie zmieni, jeżeli nie będzie rzeczowego podejścia Rady Polityki Pieniężnej i prezesa do dramatycznej sytuacji gospodarczej i społecznej naszego państwa i narodu. Jeżeli członkowie Rady Polityki Pieniężnej wywodzący się z Unii Pracy, z Unii Wolności będą robić to samo i szybko pozyskają pozostałych sześciu, to znowu pan poseł Sawicki będzie składał projekt nowelizacji zakładający zwiększenie liczby członków Rady Polityki Pieniężnej do 24, a może do 30. A może cały klub PSL wejdzie wraz z Unią Pracy? Nie rozwiązuje to przecież problemu. Klub Parlamentarny Ligi Polskich Rodzin apeluje, abyśmy podeszli poważnie do sprawy polskiego systemu monetarnego. Konstytucję trzeba zmienić w tym kierunku, by prezes był rozliczany przez parlament, by kadencja trwała 3 lata, a nie 6 lat. Nie powinno być Rady Polityki Pieniężnej. Kierować polityką powinien zarząd, rozliczany przez Wysoką Izbę. W sprawach spornych, takich jak sprawa wartości złotówki w stosunku do wartości dolara czy do euro, jak sprawy sporne inflacji czy deflacji, sporne sprawy z rządem powinien w tych sprawach rozstrzygać parlament. Narodowy Bank Polski nie może być wyjęty spod prawa polskiego, a tak to odbieram, że jest wyjęty, od nikogo niezależny. To jest po prostu nienormalne. Jeżeli tak funkcjonują, a pewnie pan prezes powie, że tak funkcjonują, tak się składa, że tak funkcjonują banki różnych instytucji różnych państw na całym świecie, poza niektórymi oczywiście, ale tam nie było przez 45 lat takiego systemu, który nazywał się komunizm, i my urynkowialiśmy gospodarkę, ale nie urynkowił pan prezes np. pieniądza, który też jest towarem, czyli ta sytuacja jest diametralnie różna. I dzisiaj mówienie, że bank ma być niezależny od nikogo, od żadnej władzy wykonawczej i uchwałodawczej, jest rozwiązaniem chorym i szkodliwym. Narzekanie przez Wysoką Izbę na złą politykę poprzedników - oczywiście, że jest tu dużo racji, z tym że trzeba zawsze pamiętać, że te ustawy, które przez ostatnie cztery lata szkodziły polskiej gospodarce, te słynne ustawy schładzające gospodarkę, konstruowane przez pana wicepremiera Balcerowicza budżety były szkodliwe, tak zwane schładzanie popularne hamowało rozwój gospodarczy, a to przecież pan Aleksander Kwaśniewski podpisywał te budżety. Pan prezydent nie zrobił żadnego ruchu przeciwko złej sytuacji gospodarki, nie protestował, odpowiadał również za złe rozwiązania gospodarcze, za pełną liberalizację gospodarki.

    Dzisiaj mamy taką sytuację, że jest nadwartościowa złotówka w stosunku do dolara, do euro. Przecież, panie prezesie, to gołym okiem widać, jeżeli jest nadwyżka importu nad eksportem, jeżeli mamy ujemny bilans handlowy z całym światem sięgający 22 mld dolarów rocznie, to przecież aż się prosi, że prezes i zarząd musi zrobić odpowiedni ruch, musi urealniać złotego. Pan tego nie robi i to jest po prostu wielkie obciążenie i oskarżenie pana o działalność szkodliwą dla gospodarki. To trzeba po prostu powiedzieć sobie ewidentnie. Przecież jeżeli będziemy wszystko importować, to w którymś momencie nie będzie w Polsce nic produkowane. Co mamy dzisiaj? Nie ma żadnego zakładu produkcyjnego, który wytwarza wyrób od podstaw. Jest montownia samochodów, rozlewnia coca-coli, przeładowywane są różne produkty żywnościowe, pakujemy je, ale ich się nie wytwarza. Po prostu jak tak dalej pójdzie, to gdzie my zajedziemy? Przecież trwa wyprzedaż majątku narodowego. Wszystko to, co jest w polskich rękach, nadal jest i będzie w przyspieszonym tempie wyprzedawane - zakłady energetyczne, elektrociepłownie, ziemia i wiele wiele innych dóbr wypracowanych przez naród. No to pytanie jest podstawowe. Oczywiście, że Liga Polskich Rodzin opowiada się za własnością, za szeroką własnością wśród Polaków, ale bój toczymy o to, kto ma być właścicielem w Polsce, czy Niemcy, czy Francuzi, czy międzynarodowy nieznany kapitał spekulacyjny, czy Polacy, i bój idzie o to, kto będzie właścicielem Polski. Wszystko idzie w tym kierunku, że Polacy za 5-10 lat będą opuszczać kraj, nastąpi ogromna migracja, miliony Polaków będą szukać chleba ma całym świecie, będą budować inne miasta, będą swoją pracą służyć innym państwom. Tak to się skończy. I to jest celowa robota loży rzymskiej, która chce ograniczyć ludnościowo nasz kraj. Myślę, że pan zdaje sobie z tego sprawę, a jeżeli pan sobie nie zdaje z tego sprawy, to widocznie pan jest szkodzącym Polsce człowiekiem i musi pan zrozumieć te rzeczy, że są kluby parlamentarne, że posłów czy to z Samoobrony, czy z Platformy, czy z SLD, czy z LPR wybrał naród i oni dlatego są wybrani, że działo się zło w naszym kraju, i pan musi to wziąć pod uwagę.

    Polityka pana Leszka Balcerowicza była słynna z takich trzech rzeczy, jak: popiwek, schładzanie gospodarki i wysoki kurs złotego. Wszystkie te trzy rzeczy są wyjątkowo szkodliwe. Zapewne pan się z tym nie zgadza, ale ja to w pewnym sensie rozumiem, bo my chcemy jako posłowie Ligi Polskich Rodzin służyć Polakom, państwu, my kochamy własny naród, my kochamy własne państwo, a pan tego chyba nie ma zakodowanego do końca, dlatego czas najwyższy, żeby podejść do polityki monetarnej, finansowej naszego narodu zupełnie inaczej. Porozumienie musi nastąpić na innej płaszczyźnie niż klubowa tego parlamentu, tak żeby te zmiany były rzeczywiście do końca autentyczne i raz na zawsze przecinające spór między rządem, parlamentem, prezesem NBP czy Radą Polityki Pieniężnej.

    Przecież wysoki kurs złotego w stosunku do euro również przyczynia się do wielkiego bezrobocia. Jeżeli sprzyja on importowi, to import do naszego kraju stworzył prawie 1,5 mln miejsc pracy na Zachodzie, czyli ktoś inny korzysta z naszej nieudolnej - w cudzysłowie - gospodarki, gdzie indziej tworzy się dobrobyt, gdzie indziej tworzą się miejsca pracy, a Polacy cierpią biedę i tracą nadzieję na bezrobociu. Pan za to odpowiada, panie prezesie. Pan musi wziąć sobie to do serca, musi pan pokazać tę zmianę, którą chce pan ewentualnie zrozumieć i iść w zupełnie innym kierunku, chyba że pan jest całkowicie oddany Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu i spekulantom. O to pana nie posądzam, ale jeżeli pan nie zrozumie tych podstawowych rzeczy, to po prostu tak trzeba będzie o panu mówić. Chyba panu też zależy na tym, żeby pan w swoim kraju żył z dobrą opinią, o którą tak walczył pan marszałek Donald Tusk.

    Wysoka Izbo! Odnosząc się do projektu ustawy złożonego przez grupę posłów, stwierdzamy jednoznacznie, że powiększając liczbę osób w Radzie Polityki Pieniężnej nie zmienia się sytuacji. Hasłowo zostało zapisane, że ta rada, po zmianie czy dołożeniu ludzie, zmieni politykę gospodarczą państwa polskiego. W to nie wierzymy, nie jesteśmy do tego przekonani, chyba że coś konkretnego wyniknie podczas prac sejmowej komisji finansowej, możemy wtedy konkretnie odnieść się do tego projektu, ale na dzisiaj jesteśmy zobligowani do stwierdzenia, że to jest kosmetyczna, nierokująca poprawy zmiana poselska, tym bardziej że działacze Unii Pracy są w tej Radzie Polityki Pieniężnej. To jest tylko gra pod publiczkę.

    Jeżeli jest rządowy projekt, to pytam, po której stronie jest PSL, czy jest za rządowym projektem, czy za swoim projektem? Trudno to zrozumieć. I ten projekt również kwalifikuje się na zgłoszenie wniosku formalnego z tej trybuny, aby go odrzucić w pierwszym czytaniu. Dziękuję bardzo. (Oklaski)